24

1K 26 1
                                    

Siemka! Witam was serdecznie już w Nowym Roku! 

Miłego czytania!

*To już ostatni rozdział*

*Na końcu ważna notka*



POV Blake

Kilka godzin czekałem na korytarzu, wypijając już dwie kawy. Raz chodziłem, raz siedziałem i nie wiedziałem co ze sobą robić. Kiedy wieczorem pojawiła się grupka pielęgniarek oraz doktorka, przeczułem, że moja kobieta zacznie rodzić. Strasznie się martwiłem i tylko czekałem aż ktoś wyjdzie, aby poinformować mnie o tym, że mój syn wyszedł na świat. Bardzo długi czas czekałam bo minęło już ponad dwie godziny odkąd weszli. Może jeszcze nie urodziła? Z tego co wiem to kobiety różnie rodzą. Mojej siostrze zajęło to cztery godziny, więc Mii może zająć to więcej czasu, a w dodatku położna musi zbadać dziecko i zrobić inne typu rzeczy, co również zajmowało trochę czasu. Tylko, że ja na prawdę już miałem dość czekania. Moja narzeczona postąpiła egoistycznie, zabraniając mi bycie w środku z nią, bo bardzo tego chciałem, ale z drugiej strony ją rozumiałem, bo nie chciała, żebym widział jej śmierci. Mimo to chciałem spędzić z nią ostatnie godziny, minuty czy nawet sekundy. Stała się dla mnie cholernie ważna i się w niej zakochałem, a teraz odchodzi...

W końcu po piętnastu minutach wyszła położna z dzieckiem owiniętym w niebieski kocyk. Od razu się rozbudziłem i podszedłem do niej.

- Tatuś?- zapytała, a ja kiwnąłem głową.- Pańska narzeczona urodziła zdrowego synka.- powiedziała, a ja uśmiechnąłem się szeroko, bo w środku byłem z niej cholernie dumny.-Proszę.- powiedziała i podała mi go, a ja wziąłem synka i położyłem na swojej ręce. 

- Witaj na świecie, Milan.- wyszeptałem z uśmiechem, dotykając palcem jego nosa, a on się nawet nie ruszył.

- Chłopczyk jest zdrowy. Waży 3,65kg i mierzy 57 centymetrów. 

- Czy moja narzeczona...?- zacząłem, ale nie dokończyłem.

- Spokojnie.- posłała mi uśmiech.- Zdążyła go przytulić i nakarmić i z pewnością zdąży zrobić to nie raz.

- Co?- zapytałem zaskoczony.

- Pani doktor pomyliła sobie kobiety. To u innej Pani Queen nadeszły komplikacje. 

W moich oczach pojawiły się łzy. Cholerne łzy szczęścia, których nie próbowałem, zatrzymać. Popatrzyłem na sufit i cicho wyszeptałem "Dziękuję".

- Po wszystkim przebadaliśmy Panią Queen i wszystkie badania wyszły prawidłowe, a Pani doktor pomyliła sobie teczki. Bardzo przepraszamy za ten stres.- posłała mi współczujący uśmiech.

- Jak się czuje Mia?- zapytałem.

- Emocje i adrenalina opadły, więc na pewno jest zmęczona i senna, ale myślę, że ucieszy się na widok swojego partnera.

Otworzyła drzwi, a ja razem z naszym synkiem wszedłem na salę gdzie odpoczywała moja kobieta. Uśmiechnąłem się szeroko na jej widok i znów poczułem łzy na policzkach. Podszedłem do niej i usiadłem na łóżku obok niej.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem szczęśliwy, a zarazem dumny. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie i bez naszego synka.

-Kocham Cię, Blake.- wyszeptała, a ja się nachyliłem, uważając na synka i złączyłem nasze usta w pocałunku. Tak bardzo brakowało mi jej i jej ust. Jej całej...

- Ja Ciebie też, piękna.- odsunąłem się od niej i odpowiedziałem, patrząc w jej piękne oczy, które teraz są zmęczone.

- Jak, Milan?- zapytała.

Niespodziewany Gość ✔Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang